Jacek Pawłowski

Jacek Pawłowski

Pedagogia bliskości, zażyłości, empatii…

Święty Łukasz około roku 85 pisze do greckiej wspólnoty z Azji Mniejszej, znajdującej się w trudnej sytuacji, zarówno z powodu czynników wewnętrznych, jak i zewnętrznych. We wspólnocie istniały napięcia, które utrudniały jej życie. Dawni faryzeusze chcieli narzucać prawo Mojżeszowe (Dz 15,1), inni pragnęli wierniej naśladować przykład Jana Chrzciciela i nie słyszeli nawet o Duchu Świętym (Dz 19,1–6), jeszcze inni określali siebie jako uczniów Piotra albo Pawła, albo Apollosa, albo Chrystusa (1Kor 1,12). Z kolei na zewnątrz przybierało na sile prześladowanie ze strony Cesarstwa Rzymskiego, którego ideologia wywierała coraz mocniejszy i głębszy wpływ.

W tym kontekście św. Łukaszowi przyświecają dwa cele. Z jednej strony pisze, aby ukierunkować i utwierdzić w wierze swoich adresatów, a z drugiej – pragnie umocnić ich, aby byli nie tylko uczniami Zmartwychwstałego, lecz także misjonarzami lub – jak powiedziałby św. Paweł – Jego ambasadorami (por. 2Kor 5,20). Podobnie Piękna Pani z La Salette za pomocą słów skierowanych do Maksymina i Melanii pragnie pokierować, natchnąć odwagą i zarazem umocnić misjonarzy, czy też ambasadorów, swego Syna.

Emaus to opowiadanie, które ukierunkowuje, napełnia odwagą i umacnia naszą wiarę. Opisana scena okazuje się obrazem naszej egzystencji. Nie przypadkiem droga jest w Biblii ulubioną metaforą tego, co ludzkie – istnienia i wędrowania. Emaus mówi do każdego z nas i o każdym z nas. Ponadto Emaus rzuca światło na La Salette. Zmartwychwstały Syn towarzyszy Matce, w tym wypadku Pięknej Pani z La Salette.

Podobnie jak Maryja w La Salette Jezus okazuje się dla dwóch uczniów zarówno interpretatorem, jak i wychowawcą oraz nauczycielem. Odnosząc się do świętych tekstów, Jezus pomaga im zinterpretować i intus-legere (czytać głębiej) teologicznie ostatnie wydarzenia, jakie się rozegrały w Jerozolimie. Piękna Pani również zachęca nas do odczytywania ludzkich losów jako miejsca spotkania z Bogiem.

Podobnie jak Maryja w La Salette Zmartwychwstały okazuje się na drodze do Emaus wychowawcą i nauczycielem. Jak Matka, tak i Syn za pomocą prostych pytań (Łk 24,17.19) stają się promotorami „kultury spotkania”. Jezus dociera do Kleofasa i do drugiego ucznia tam, gdzie się znajdują: w ich rozczarowaniu, zniechęceniu, rezygnacji (por. Łk 24,17).

W przypadku objawienia w La Salette Piękna Pani nie waha się delikatnie zmienić swego zachowania, przechodząc z języka francuskiego na miejscowy dialekt patois. Obojga, Syna i Matkę, stać na bliskość, zażyłość i empatię.

Podobnie jak Maryja w La Salette Zmartwychwstały dostosowuje rytm swojego chodu do kroków uczniów. Jest cierpliwy tak jak Piękna Pani wobec Maksymina i Melanii. Święty Łukasz znacząco podkreśla, że „[…] zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im to, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,27). Inaczej mówiąc, Jezus towarzyszy dwóm uczniom, aby stali się zdolni do przyjęcia za swoją pewnej historii, która dotyka ich bezpośrednio – historii, która nigdy nie przemija.

Podobnie jak Maryja w La Salette Zmartwychwstały spotyka uczniów, aby oni mogli spotkać Jego. Towarzyszenie przeradza się w rozpoznanie. To towarzyszenie Jezusa ich przemienia. Oczy, które początkowo były niezdolne do rozpoznania Go (Łk 24,16), otwierają się i poznają Go przy łamaniu chleba (Łk 24,31). A kiedy nauczyli się rozpoznawać Jezusa, On znika. Teraz, gdy uczniowie potrafią Go zobaczyć – On znika im z oczu.

Trasa Jerozolima–Emaus–Jerozolima jest drogą wyzwolenia i uzdrowienia: od ślepoty do przejrzenia. Obecność Zmartwychwstałego uzdrawia, ponieważ wyzwala. Ale musimy umieć Go rozpoznać na drodze naszego ludzkiego pielgrzymowania.

Jednocześnie opisana przez św. Łukasza scena jest także swoistą magna carta dla wszystkich, którzy uznają się za uczniów-misjonarzy. Kontemplując pedagogię Jezusa, możemy rzeczywiście wydobyć kilka ważnych rysów charakteryzujących nową ewangelizację. To samo trzeba powiedzieć o Pięknej Pani z La Salette: Jej słowa i gesty, podobnie jak słowa i gesty Syna, inspirują nas, wyznaczają nam kierunek i pomagają przeżywać tę ziemską pielgrzymkę jako przynoszący liczne owoce robotnicy nowej ewangelizacji.

Pedagogia Słowa: od łez do radości…

«Czyż serce nie pałało w nas,

kiedy rozmawiał z nami w drodze

i Pisma nam wyjaśniał?» (Łk 24,32)

Naszą nicią przewodnią jest wędrówka dwóch uczniów do Emaus (Łk 24,13–33) oraz wtargnięcie Najświętszej Maryi Panny w życie Maksymina i Melanii na górze La Salette. Z Alp płynie orędzie radości, mimo zawartych w nim przerażających prawd. Jak dwaj uczniowie z Emaus, tak i dwoje wizjonerów doświadcza głębokiej radości po spotkaniu z Piękną Panią. Widać to w ich świadectwie: „Po tym wszystkim (gdy Ona zniknęła) byliśmy bardzo zadowoleni i wróciliśmy, by dalej paść nasze krowy”.

Radość uczniów z Emaus ma swe źródło w uważnym słuchaniu słowa niezwykłego Nieznajomego. Później radość bierze górę w ich życiu, porzucają bezczynność i biegną, aby podzielić się z innymi radością, która ich przepełnia. Z prostych odbiorców stają się także nadawcami, przestają być tylko słuchaczami i zaczynają głosić Zmartwychwstałego, to znaczy prowadzić człowieka do komunii z Boskim Nauczycielem.

Z kolei w słowach płaczącej Pięknej Pani można wyczytać taką ważną treść: „Jeśli mój lud nie zechce się poddać […]. Jeśli się nawrócą…”. Wszystko ma sens w podporządkowaniu się słowu. Na tym polega głęboka radość, jakiej Maryja doświadcza, gdy odpowiada: „Tak” na zapowiedź anioła. Tym właśnie jest Magnificat, ponieważ pokazuje serce kogoś, kto podporządkował się Słowu.

Podobnie jak z Emaus, tak też z doświadczenia La Salette rodzi się pewna duchowość, to znaczy właściwy sposób chodzenia za Jezusem Chrystusem pod przewodnictwem Maryi w ekonomii zbawienia, ponieważ od samego początku Ona domaga się od nas, abyśmy byli posłuszni Jej Synowi (zrób to, co On ci powie).

Co wyróżnia duchowość La Salette–Emaus? Wychodząc od opisu ewangelisty Łukasza (Łk 24,13–35) i od treści orędzia z La Salette, odkrywamy pewne paralelne elementy, które mogą być częścią tej duchowości: pójście w stronę drugiego człowieka; zbliżenie się do niego w taki sposób, jak to czynił Zmartwychwstały; oświecanie własnego życia słowem Boga; wchodzenie do serca, które się otwiera; dzielenie się; rewizja własnego życia w świetle wiary; bycie uczniem Chrystusa oznaczające bycie misjonarzem.

Pedagogia, która prowadzi do nieba…

Objawienie Maryi ma trzy etapy: w postawie siedzącej z twarzą ukrytą w dłoniach, w postawie stojącej i rozmowie z dziećmi, a przede wszystkim w ostatniej części, kiedy Piękna Pani wspina się krętym szlakiem na szczyt wzniesienia i przekazuje ostatnie słowa. Maryja w żaden sposób nie sugeruje dzieciom, jak mają się zachować po Jej odejściu. Nie mówi im, żeby udały się do któregoś z przysiółków wioski La Salette. Nie prosi ich także o to, aby poszły do proboszcza ani nie poleca, by opowiedziały o spotkaniu biskupowi diecezji Grenoble. Nie. Ona tylko wstępuje na wzniesienie, a dzieci za Nią podążają w bliskiej odległości. Słowa: „ogłoście to całemu memu ludowi” – wypowiedziane dwukrotnie na koniec spotkania z Melanią i Maksyminem – nie oznaczają tylko przekazania orędzia innym, ale także zachęcają do naśladowania Jej zachowania. Do zauważenia przebytej przez Nią drogi „w górę” w postawie ludzi, którzy są głęboko przekonani w sercu i na duszy, że posiadają godność i tożsamość dziedziców i mieszkańców nieba.

Na ziemi istnieje tylko jeden cel do osiągnięcia, kiedy nastąpi koniec czasu: niebo. Maryja z La Salette wskazuje przez swoje podążanie i końcowe spojrzenie ku niebu, co jest tym celem. Droga prowadzi pod górę i do tego jest kręta – tak jak życie na ziemi po grzechu pierworodnym. Ale jest z nami Jej Syn, Jezus Chrystus, który nie będzie szczędził sił, aby nam to życie wyjaśniać i tłumaczyć w nowym świetle Ewangelii przez swoje słowa i wydarzenie Jego śmierci i zmartwychwstania.

Idźmy więc z Nią – z Tą, która wstępuje w czasie objawienia w La Salette na wzniesienie, z krzyżem Jezusa Chrystusa na piersi, a potem rozpływa się w powietrzu, wzniesiona ku górze – pewni tego, że łaska zawsze zostanie nam dana przez Jej Syna. On ma wszystkie środki do osiągnięcia naszego zbawienia w niebie. Nieustannie i ze zrozumieniem wypowiadajmy te słowa w każdej sprawowanej na ziemi Eucharystii, gdy zwracamy się do Jezusa Chrystusa: „i oczekujemy Twego [drugiego] przyjścia w chwale”, abyśmy w dniu sądu podczas paruzji zostali usprawiedliwieni przez Niego na życie wieczne. Uczniowie Chrystusa nigdy nie zatrzymują się w drodze, po której kroczą w czasie życia ziemskiego. Oni zawsze wstępują do nieba. Nieustannie.

Flavio Gilio, MS

Eusébio Kangupe, MS

Karol Porczak, MS

Print Friendly, PDF & Email

Reputacja

(30 Niedziela zwykła: Wj 22,20-26; 1Tes 1,5-10; Mt 22,34-40)

Nikt nie mógł posądzić św. Pawła o pochlebstwa. Tak więc, kiedy pisze do Tesaloniczan: „okazaliście się wzorem dla wszystkich wierzących…”, wyraża to, o czym rzeczywiście był przekonany.

Jakże inaczej jest w słowach Pięknej Pani! Jej lud, daleki od bycia wzorem, zdobył zupełnie inną reputację, którą można by nazwać duchowym lenistwem. Jednak po jej objawieniu, pewna liczba osób, wśród nich ojciec Maksymina, postanowiła przywrócić Jej, że tak powiem, dobrą opinię.

Reputacja jest ważna. Nikt nie lubi być wyśmiewany, obrażany lub umniejszany za to, co uważa, że na to zasługuje. Wszyscy wolelibyśmy być znani z tego, co robimy dobrego, aniżeli znani z naszych wad. 

Paweł mówi do Tesaloniczan, że inne wspólnoty chrześcijańskie słyszały o nich jak to „nawrócili się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu”. W ten sposób przestrzegali największego przykazania. 

W dodatku przestrzegali przykazania miłości bliźniego. Byli znani ze swojej misyjnej gorliwości: „dzięki wam nauka Pańska stała się głośna nie tylko w Macedonii i Achai, ale wasza wiara w Boga wszędzie dała się poznać”. 

Misjonarze z La Salette, Siostry Saletynki i towarzyszący nam Świeccy mają dobrą reputację, między innymi, dzięki duchowi gościnności i pragnieniu promowania pojednania. Jako jednostki niekiedy jesteśmy niedoceniani, ale możemy mieć nadzieję, że można o nas powiedzieć, że nasza miłość do Boga wyraża się także w miłości do bliźniego.

Ważne jest zachowanie właściwej równowagi, zwłaszcza gdy nasza wiara może być niepożądana w obcym świecie, jakim jest nasze współczesne, świeckie społeczeństwo. To właśnie wtedy świadectwo naszego chrześcijańskiego stylu życia ma największe znaczenie.

Chrześcijański styl życia to słynna lista owoców Ducha Świętego, o których mówi św. Paweł: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć, hojność, wierność, łagodność, opanowanie”. Możemy też dodać do tego świadectwo Maryi w La Salette: jej łzy i nieustanną modlitwę, w odpowiedzi na grzech i cierpienie.

W ten sposób mamy nadzieję żyć w pokoju ze wszystkimi. Niech nasza reputacja przynajmniej wzbudzi w innych ciekawość i przyciągnie ich do Tego, który nas pociąga.

Wayne Vanasse, Ks. René Butler, M.S.

Print Friendly, PDF & Email

Nie lękajcie się…

Biblia nie wyklucza niczego, co należy do ludzkiego doświadczenia, w tym także tematów lęku i ufności. Lęk i ufność to kluczowe słowa, które określają różnicę między zwykłym istnieniem a życiem w pełni. Biblia nie unika tego tematu, skoro zawiera ponad 365 zachęt do tego, aby się nie lękać.

Święte pisma traktują o dwóch rodzajach lęku. Jeden umacnia – Biblia nazywa go bojaźnią Adonai, początkiem mądrości (por. Prz 1,7). Drugi jest duchem lęku, który wyniszcza, trzyma w szponach, paraliżuje i osłabia. Wszyscy tego doświadczyliśmy przynajmniej raz w życiu. Możemy wtedy podejmować decyzje, które są błędne, bo wyrosłe z lęku, albo też wolimy nie wybierać, ponieważ jesteśmy zablokowani strachem przed czymś nieznanym, niepewnym, przed porażką, przed tym, co inni mogą sobie o nas pomyśleć itp. Tego rodzaju lęk jest rzeczywiście paraliżujący. Większość z nas pragnie się nie lękać, aby móc prawdziwie żyć, a nie tylko istnieć; aby być wolnym i przez to móc kochać i być kochanym (por. 1J 4,18).

W życiu wierzącego lęk i ufność współistnieją ze sobą. Istotne jest pytanie: czego bardziej słuchamy? Co inspiruje nasze życie i co nadaje mu kierunek, lęk czy ufność? Warto w związku z tym zauważyć, że również nasi ojcowie i nasze matki w wierze doświadczali tak lęku, jak i zniechęcenia, mimo że zostali wybrani przez Boga i byli gotowi iść za głosem Przedwiecznego. Wspomnijmy np. postaci Abrahama, Izaaka, Jakuba, wielkiego prawodawcy Mojżesza, biblijnego króla Dawida (Ps 56,10–11), Sary, Rut, Racheli, siostry Mojżesza – Miriam, Piotra albo dwunastu apostołów… Nawet Józef (Mt 1,20) i Maryja z Nazaretu doświadczają lęku. Ewangelista Łukasz podaje, że zaraz po słowach anioła Gabriela Maryja „zmieszała się […] i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie” (Łk 1,29). Owszem, najwięksi bohaterowie historii zbawienia z jednej strony są ogarnięci lękiem, ale z drugiej – potrafią zaufać słowom Przedwiecznego.

Coś podobnego można powiedzieć o Maksyminie i Melanii w La Salette. Kiedy Melania nagle dostrzega kulę światła dokładnie tam, gdzie wcześniej złożyli swoje chlebaki, wzburzona i zaciekawiona woła Maksymina. Oboje są zdjęci strachem. Melania upuszcza na ziemię swoją laskę, a Maksymin próbuje ją podnieść na wypadek, gdyby trzeba było się bronić przed tym tajemniczym światłem. Lęk ustępuje miejsca ufności, gdy dostrzegłszy w świetlistej kuli postać Pięknej Pani siedzącej z łokciami wspartymi na kolanach, z twarzą ukrytą w dłoniach i płaczącej, słyszą następujące słowa: „Zbliżcie się, moje dzieci, nie lękajcie się, jestem tu po to, by wam opowiedzieć wielką nowinę”.

Przebieg pierwszej części tego spotkania przypomina liczne spotkania z Przedwiecznym odnotowane przez Biblię. Na początku często wzbudzają one lęk w tych, którzy ich doświadczają. Jednak temu lękowi zawsze towarzyszy Boże słowo, zdolne wlać ufność i otworzyć na nieoczekiwane horyzonty. Jezus z Nazaretu na przykład uzdrawia lęk Piotra nie tylko przez zachętę do tego, by się nie lękał, ale także przez powierzenie mu misji: „odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5,10). Podobnie w La Salette Piękna Pani nie tylko zachęca dwoje dzieci, aby się nie bały i podeszły do Niej, żeby się z Nią spotkać, lecz uwolniwszy je od początkowego lęku i zdobywszy ich zaufanie, powierza im pewną misję.

Zarówno Syn, jak i Matka – dokładnie tak jak Bóg Abrahama, Izaaka, Jakuba i Jezusa z Nazaretu – nie wymagają od nas wiary wolnej od lęków. Bóg naszych ojców w wierze, Syn i Piękna Pani z La Salette wierzą w nas, zanim my uwierzymy w Nich. Wierzą w nas takich, jacy jesteśmy, z naszymi lękami i zdolnościami. Okazują nam zaufanie. Pragną zawrzeć z nami przymierze. A kiedy stajemy się tego świadomi, zostajemy uzdrowieni z naszych lęków, gdyż zaczynamy ufać Duchowi, który jest w nas (por. Mt 10,19–20). Zostajemy przemienieni. Ufność w Duchu i przemiana otwierają zaskakujące horyzonty, ponieważ pozwalają nam usłyszeć głos Przedwiecznego, który powierza nam misję.

Ufność – wyraz miłości i wiary…

„Zbliżcie się, moje dzieci, nie lękajcie się,

jestem tu po to, by wam opowiedzieć wielką nowinę”

Wydarzenie w La Salette zaczyna się tym gwałtownym apelem do dwojga pastuszków. W Piśmie Świętym stale powracają te dwa słowa, lęk i ufność, z całym bogactwem swej treści. Moglibyśmy powiedzieć, że księga ta zaprasza nas, by widzieć w Bogu przyjaciela, który znajduje przyjemność w podążaniu u boku człowieka w najróżniejszych sytuacjach.

Maryja w La Salette czyni swoimi słowa, którymi Bóg zwracał się do ludu albo indywidualnie do proroków: „Nie lękajcie się”, „Nie bój się”. „Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą; nie trwóż się, bo Ja jestem twoim Bogiem” (Iz 41,10). Jezus powiedział w Nowym Testamencie: „Nie bójcie się, jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Mt 10,31).

Sekretem do pokonania lęku jest całkowita i pełna ufność w Bogu. Dwoje pastuszków zwróciło się ku swemu wnętrzu, by zrobić krok naprzód i oddać się do dyspozycji Pani, która przyniosła im wspaniałe orędzie.

Kiedy ogarnia nas lęk, tracimy całą ufność i pewność, jakie mamy. Lęk prowadzi do rozpaczy, a tam, gdzie jest rozpacz, nie ma Boga! Rozpacz bowiem oddala obecność Boga, rozpacz jest brakiem ufności w Panu, rozpacz jest brakiem wiary. Lęk trzymający nas w swych szponach odbiera nam wiarę w jedynego prawdziwego Boga i zaufanie do Niego. Lęk czyni nas słabymi i chorymi. Jak niegdyś na swoich uczniów, tak i dziś Jezus patrzy na nas i przez swą Matkę powtarza swoje wieczne słowa: „Odwagi, to Ja jestem! Nie lękaj się!”. Za głosem Matki Bożej kryje się odwieczne słowo Boga, ponieważ Maryja przypomina nam o naszym obowiązku czynienia tego, co Jej Syn nam nakazuje.

Nieustanne „nie lękaj się” kieruje naszą uwagę na nasz obowiązek pokładania ufności w Panu i wiary w Niego, jak pisze psalmista: „Bogu ufam, nie będę się lękał, cóż może mi uczynić człowiek?” (Ps 56,12).

Lęk wzbudzony przez „potężny” COVID-19 stał się kluczowym słowem w dzisiejszym świecie. Właśnie w tym momencie słowa Maryi z La Salette zapraszają nas do ufności, do tego, by się nie lękać, ponieważ Pan nadal kieruje losami tego świata. Ambasadorka zbawczego planu Boga, Matka Boża, dzieli z nami doświadczenie ufności w Nim, które zostało Jej przekazane przez anioła w momencie zwiastowania.

Maryja wzorem ufności…

Maryi dobrze jest znane uczucie strachu. Gdy ukazał się Jej archanioł Gabriel, była przerażona. Boski posłaniec uspokoił Ją wezwaniem: „Nie bój się”. Dopiero potem nastąpiła rozmowa przedstawiciela nieba z najbardziej godną przedstawicielką ludzkości w najważniejszym dla świata wydarzeniu wcielenia Syna Bożego.

W La Salette role się odwracają: teraz Maryja jest wysłanniczką niebiańską i rozmawia z najbardziej prostymi przedstawicielami rodzaju ludzkiego – dziećmi – na które pada strach z powodu doświadczenia czegoś nadzwyczajnego. Piękna Pani doskonale rozumie, że Maksymin i Melania się boją, chociaż widok płaczącej kobiety, wyglądającej dokładnie tak samo, jak inne kobiety tego regionu, uspokaja je na tyle, że nie uciekają w przerażeniu.

W postawie Maryi odsłania się szacunek dla wrażliwości człowieka na rzeczy nadprzyrodzone, które wymagają specjalnej pomocy, aby się z nimi oswoić. Była to kiedyś nasza naturalna cecha, zanim wpadliśmy w stan grzechu i śmierci. Adam i Ewa – i tylko oni z całego rodzaju ludzkiego – żyli w naturalnej zażyłości z Bogiem aż do momentu spożycia zakazanego owocu z drzewa poznania dobra i zła. Najpierw oni, a po nich my, wszyscy ludzie, utraciliśmy ten piękny stan przyjaźni z Najwyższym wolny od obawy i strachu – aż do pierwszego przyjścia Zbawiciela na świat. Dopiero w Jezusie Chrystusie jesteśmy zdolni stanąć przed Bogiem twarzą w twarz, chociaż pod osłoną Syna Maryi i Józefa z Nazaretu, a po Jego wniebowstąpieniu pod postaciami chleba i wina, i nie umieramy ze strachu. Ale dzieje się tak tylko dlatego, że wspiera nas wypracowana na krzyżu i przypieczętowana zmartwychwstaniem łaska Zbawiciela. W Nim nie ma już strachu przed śmiercią, nie ma przerażania wobec majestatu Boga, ale jest wielka bojaźń oparta na przekonaniu, że Bóg nas kocha bez względu na to, kim jesteśmy i co posiadamy.

Maryja jest obok św. Józefa tą pierwszą, która oglądała Boga Wcielonego, oswajała się z Jego ziemską zwyczajnością i kontemplowała Jego majestat ukryty pod osłoną ludzkiej natury Jej Syna, Jezusa. W tym duchu mówi do dzieci w La Salette: „Zbliżcie się […] nie bójcie się”. Mówi tak, bo w wierze w obcowanie świętych wszyscy jesteśmy zjednoczeni: jedni tutaj, na ziemi, jeszcze w pielgrzymce do nieba, a inni tam, w niebie, już w miejscu oczekiwania na zmartwychwstanie ciała.

Ufajmy Bogu, że przez wstawiennictwo Maryi z La Salette udzieli nam łaski przyjęcia Jego miłości w prawdziwej bojaźni, opartej nie na strachu, ale na uwielbieniu Go za Jego wielkie miłosierdzie dla nas. Usuwajmy z naszych serc obraz Boga Sędziego i pozwólmy w nich zwyciężyć obrazowi Boga Ojca, który pragnie nas mieć blisko siebie.

Flavio Gilio, MS

Eusébio Kangupe, MS

Karol Porczak, MS

Print Friendly, PDF & Email

Ojcowskie oblicze Boga…

Pytanie, które wprowadza w ten temat, jest z punktu widzenia Biblii paradoksalne. Z jednej strony wyraża ono wrodzone ludzkie dążenie do tego, co transcendentne, do relacji z Bogiem, do poszukiwania Go (zob. np. Am 5,4 i Ps 27,9; 42,3; 44,25; 77,2-3; 105,4). Zresztą nie przypadkiem błaganie lub modlitwa o możliwość zobaczenia oblicza Adonai jest jednym z tematów przenikających wszystkie stronice Pisma Świętego. Jednak z drugiej strony Biblia przypomina nam nie tylko to, że nikt „nie może oglądać Boga i pozostać przy życiu” (por. Wj 33,20), lecz również to, że „Boga nikt nigdy nie widział” (J 1,18; 1 J 4,12). Nawet Mojżesz, o którym Pismo twierdzi, że Adonai „rozmawiał [z nim] twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33,11), nie dostępuje daru widzenia oblicza Boga. Także jego prośba (Wj 33,18) nie zostaje wysłuchana i na Synaju ogląda on Adonai jedynie z tyłu, lecz nie widzi Jego oblicza (Wj 33,23).

Jasne jest zatem, że w ekonomii historii zbawienia zawartej w Pismach biblijnego Izraela Bóg ma wprawdzie swoje oblicze, lecz ukrywa je przed ludzkim wzrokiem. Krótko mówiąc, teksty biblijne stale przypominają nam o dwóch ważnych rysach Adonai. Po pierwsze, Jego oblicze się nie ukazuje, ale przemawia. Oblicze Adonai jest źródłem Słowa, które zwraca się do człowieka z zamiarem objawienia się, nawiązania relacji i dania możliwości poznania siebie (zob. doświadczenie Izraela biblijnego pokrótce opisane słowami Mojżesza w Pwt 4,12). Po drugie, oblicza Adonai nie widać, ale można go doświadczyć. W związku z tym, mimo iż świadectwo Izraela biblijnego jest niezwykle bogate i różnorodne, obraca się wokół dwóch wymiarów. Chodzi rzeczywiście o oblicze Boga, który współ-cierpi (łac. compassio) i który staje u boku tych, których serce znajduje się w nędzy (łac. misericordia) (zob. np. Wj 3,7; 34,7; 1Krl 22,17; Ps 145,8; Mt 14,14; 15,32; Łk7,13).

Poczynając od Nowego Testamentu, ludzka egzystencja zostaje naznaczona pewną nowością: Jezus z Nazaretu jest rozumiany jako ten, w którym spełnia się ludzkie pragnienie oglądania oblicza Boga. W doświadczeniu pierwszych chrześcijan niewidzialny Bóg staje się widzialny – włącznie ze swoim obliczem – w Jezusie z Nazaretu. Niewidzialne oblicze Boga „uczłowiecza się” w Synu Maryi z Nazaretu. Ewangelista Jan przypomina nam tę niesłychaną nowość na samym początku swej Ewangelii, gdy pisze: „Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył” (J 1,18).

Podążając za Janowym sposobem myślenia, można stwierdzić, że zobaczyć oblicze Jezusa z Nazaretu znaczy zobaczyć oblicze Adonai, Ojca. I choć cztery ewangelie wspominają o obliczu Jezusa w oszczędnych słowach (przemienienie, wędrówka do Jerozolimy i męka – Mt 17,2; 26,39.67; Mk 14,65; Łk 9,29.51.53), to jednak zawsze wiążą je z Jego tożsamością, posługą i misją. Chodzi o oblicze, które w zdecydowany sposób mówi o współczuciu i miłosierdziu.

W małej francuskiej wiosce La Salette jest kontynuacja owego „odsyłania” do oblicza kogoś innego. Piękna Pani rozmawia twarzą w twarz z Maksyminem i Melanią. Jak widzialne oblicze Syna odsyła do niewidzialnego oblicza Ojca, tak w La Salette oblicze Matki odsyła do oblicza Syna. Podobnie jak Syn, również oblicze Matki, zroszone delikatnymi łzami, w zdecydowany sposób mówi o współczuciu i miłosierdziu: „Zbliżcie się, moje dzieci, nie lękajcie się”.

Synowskie oblicze Boga…

«Jeżeli mój lud nie zechce się poddać,

będę zmuszona puścić ramię mojego Syna»

Punktem wyjścia wszystkiego jest owo pierwsze „tak”, którym Maryja odpowiada przekazicielowi Bożego orędzia, aniołowi Gabrielowi. Od tamtej pory Maryja oddaje się do dyspozycji Boga jak glina w ręce garncarza. A nawet bardziej niż glina, bo Maryja świadomie uczestniczy w tej misji w swoim stanie „pełnej łaski”. Dla Maryi to właśnie Bóg wyrusza w drogę na spotkanie z człowiekiem – w przeciwieństwie do postaci młodszego syna z Ewangelii, który skruszony, wraca ze wstydem do ojcowskiego domu. Wyjście naprzeciw człowiekowi, to znaczy wyjście nam naprzeciw, jest znakiem rozpoznawczym działania Boga, dokonującego się przez pośredników. Prorocy z gorliwością wypełniali misję uobecniania Go we wspólnocie ludzkiej. Matka Boża w swoich objawieniach nie czyni nic innego, jak tylko współuczestniczy w wielkości Bożego Serca, wszelkimi środkami wzywającego człowieka do odkrywania uczucia Boga, który raduje się z tego, że ma ludzi przy sobie.

Również La Salette odzwierciedla Jego oblicze. Nie tyle jako góra, choć liczne spośród wielkich wydarzeń zbawczych były związane z górami. Orędzie z La Salette skłania nas do decyzji o powrocie do przyjaźni, często zerwanej z powodu mentalności współczesnego człowieka, który chlubi się chrześcijaństwem ogołoconym z Chrystusa i Jego Ewangelii.

W La Salette Maryja staje się wyrazicielką przepięknego orędzia skoncentrowanego na Ewangelii. To znaczy, że Piękna Pani nie wypowiada się, zanim nie przyjmie za swoje słów, które przekazują Jej wargi. Wystarczy przyjrzeć się temu fragmentowi: „Jeżeli mój lud nie zechce się poddać, będę zmuszona puścić ramię mojego Syna. Jest ono tak mocne i ciężkie, że dłużej nie mogę go podtrzymywać. Od jak dawna cierpię z waszego powodu! Chcąc, by mój Syn was nie opuścił, muszę Go nieustannie o to prosić, a wy sobie nic z tego nie robicie. Choćbyście się nie wiem, jak modlili, nie wiem co robili, nigdy nie zdołacie wynagrodzić trudu, którego się dla was podjęłam”.

Niemniej całe to orędzie jest pełne Bożej czułości. Jest to orędzie przekazane przez osobę zdolną komunikować się z istotami ludzkimi, tak jak zdarzyło się to uczestnikom wesela w Kanie: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). To wspaniałe, że w orędziu Płaczącej Pani nader wyraźnie ukazuje się oblicze Boga, który z miłością zabiega o swoje stworzenia, uczynione „na Jego obraz i podobieństwo” (por. Rdz 1,26).

Orędzie to nie tyle pomaga nam kontemplować oblicze Boga, ile daje nam możliwość patrzenia na Matkę Jezusa – zawsze obecną w życiu Kościoła jako matczyne oblicze Boga – ponieważ „pozwala nam coraz lepiej doświadczać czułości Pana”. Według myśli zawartej w Iz 49,15 Bóg rzeczywiście głosi, że Jego miłość do ludu jest matczyna i większa od tej, jaką którakolwiek matka żywi do swego dziecka; z drugiej strony, ta miłość odpowiada na potrzeby bieżących czasów, w których Maryja przemawia ukazując matczyne oblicze Boga. Jest niewątpliwie wolą Boga posłać Maryję w ludzką historię jako głosicielkę orędzia modlitwy, nawrócenia i duchowości: „W objawieniach Maryjnych obserwujemy pewną eskalację siły tego wezwania, ponieważ Maryja Panna przechodzi w nich od słów do płaczu i prawdopodobnie nawet do krwawienia. Jest to krzyk Matki, który przybiera ton prorocki i apokaliptyczny, aby powstrzymać bezmyślne kroki znacznej części świata i aby zostało w Niej ukazane miłosierne oblicze Boga miłości”.

Matczyne oblicze Boga…

W pierwszym etapie Maryja zasłania swoją twarz dłońmi w geście ukrywającym płacz. W czasie objawienia oblicze Pięknej Pani jest ledwie widzialne dla Melanii i zupełnie niewidzialne dla Maksymina z powodu silnego światła, które emanowało z Jej twarzy. Rozmawiając z dziećmi, cały czas płacze i jest bardzo smutna. Ten smutek przenika świadków słuchających Jej słów.

Matka Pana, która się objawia w La Salette, reprezentuje niebo, nasze ostateczne przeznaczenie. Smuci ją fakt, że porzucamy Boga i nie chcemy tego, co uczynił dla nas Jej Syn, Jezus. Boleje także nad tym, że nie przyjmujemy tak jak Ona Bożej łaski sprawiającej, że także my możemy się stać tymi, którym „wielkie rzeczy uczyni Wszechmocny”.

Maryja przypomina w La Salette, że Jej przebywanie z duszą i ciałem w niebie to także wynik wielkiego miłosierdzia Bożego względem człowieka. Ona, Niepokalanie Poczęta, doświadczyła tego miłosierdzia uprzednio, gdyż dzięki pełni łaski została ustrzeżona przed grzechem pierworodnym, zachowując w sobie to boskie odbicie w świętości, której nigdy nie została pozbawiona od swego poczęcia.

My natomiast możemy otrzymać to boskie odbicie ponownie, także dzięki otrzymanej łasce. Ponownie, ponieważ pozbawili go nas Adam i Ewa przez swoje nieposłuszeństwo. Warto przypomnieć w tym miejscu, że każdy z nas otrzymuje zawsze pełnię łaski potrzebnej do tego, aby w posłuszeństwie Bogu skorzystać z wolności niegrzeszenia i zachować nieskalaną duszę na sąd Boży.

Maryja jest teraz dla każdego z nas przykładem pełnej odpowiedzi na łaskę Bożą do tego stopnia, że może się nazywać samym Niepokalanym Poczęciem. Oznacza to, że jest dla nas przypomnieniem przeznaczenia każdego z nas. I gdybyśmy byli posłuszni Bogu, gdybyśmy nie zmarnowali żadnej łaski, której On hojnie udziela, to bylibyśmy tak jak Ona, Maryja, bezgrzeszni, bo przepełnieni łaską.

Zatem smutek Maryi to smutek Boga, którego apele do człowieka, aby wybrał Jego i Jego wolę dobrowolnie i szczerze, spełzają na niczym i pogorszają kondycję człowieka. Dzieje się tak, ponieważ człowiek nie korzysta ze źródła łaski, jakim jest Jezus w Eucharystii, tylko ciągle pije wodę z popękanych cystern z powodu swoich pożądań i pokładania ufności we własnych siłach.

Oblicze Matki Bożej, to oblicze reprezentantki rodziny Bożej, do której każdy z nas jest zaproszony jako brat i siostra w Jezusie. Mimo tego wysokiego wyróżnienia, którego przez wybór Boga dostępujemy, nie zachowujemy się jak członkowie tej Bożej rodziny, tylko jak czarne owce odrzucamy przyznane nam niebiańskie szlachectwo i godność przez życie w oderwaniu od Boga.

Flavio Gilio, MS

Eusébio Kangupe, MS

Karol Porczak, MS

Print Friendly, PDF & Email

Opowiadaj o Jego chwale

(29 Niedziela zwykła: Iz 45,1.4-6; 1Tes 1,1-5b; Mt 22,15-21)

Matka Boża powiedziała Maksyminowi i Melanii, aby przekazali Jej słowa całemu ludowi. Początkowo oznaczało to najzwyczajniej, aby opowiedzieli najbliższym osobom to, co widzieli i słyszeli. Dzisiejszy Psalm sugeruje jednak jeszcze głębsze znaczenie. „Głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów, rozgłaszajcie Jego cuda pośród wszystkich ludów”. Radosny kontekst tych słów wskazuje, że także tutaj nie chodzi tylko o przekazywanie informacji, ale o dzielenie się entuzjazmem naszej wiary.

Piękna Pani wyraża swój smutek nie tylko z powodu niskiej frekwencji na Mszy św. w czasie lata, ale także z powodu braku szacunku tych, którzy w zimie chodzą do kościoła tylko po to, by wyśmiewać się z religii.

Dobrze znamy różnicę pomiędzy obecnością na Mszy św. a pełnym w niej udziale. Rozproszenia są liczne i często nieuniknione, ale naszym zamiarem powinno być przynajmniej, jak mówi psalmista, „oddawanie czci Panu w świętym przybytku”, odpowiadając na Jego świętość.

Oddanie chwały Bogu jest w centrum wydarzenia La Salette. Robimy to, gdy czcimy Jego imię, szanujemy Jego dzień, zachowujemy wielkopostną pokutę, modlimy się dobrze i wytrwale, i uznajemy Jego ojcowską opiekę w naszym życiu.

To właśnie podczas Mszy Świętej, jako główna forma publicznego uwielbienia Kościoła, możemy wołać: „Oddajcie Panu, rodziny narodów, oddajcie Panu chwałę i uznajcie Jego potęgę.  Oddajcie Panu chwałę należną Jego imieniu!”

Eucharystia jest nazywana „źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego”. Wszystko inne w naszym życiu wiary z niej wypływa, i wszystko do niej prowadzi z powrotem. W niej „zawarte jest całe dobro duchowe Kościoła” (Katechizm Kościoła Katolickiego, 1324).

Ma to dla nas praktyczne konsekwencje. Nie tylko powinniśmy oddawać chwałę Bogu w godnej celebracji sakramentu, ale także dawać świadectwo publicznie, aby „odpłacić się Bogu za to, co do Niego należy” (Katechizm, 1324).

Czyż nie to robiła Maryja, gdy śpiewała swój Magnificat?

Paweł pisze: „Albowiem nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą przekonania”. Jest to cel, do którego wszyscy powinniśmy dążyć.

Wayne Vanasse, and Fr. René Butler, M.S.

Print Friendly, PDF & Email

Z radością informujemy o wyborze nowej Rady Prowincjalnej Prowincji Włoskiej Misjonarzy Matki Bożej z La Salette. Kapituła Prowincjalna obradująca w Salmacie wybrała w dniu 24 września 2020 roku:

Ks. Gian Matteo Roggio, prowincjał (w środku)

Ks. Heliodoro Bernardos Santiago, wikariusz prowincjalny (po prawej)

Ks. Amador Marugán Patiño, radny prowincjalny (po lewej)

Módlmy się w intencji ich posługi dla Prowincji Włoskiej oraz dla całego Zgromadzenia.

Print Friendly, PDF & Email

Pan zapewni

(28 Niedziela zwykła: Iz 25,6-10; Flp 4,12-20; Mt 22,1-14)

Wystarczy spojrzeć na wszystkie rzeczy, które Bóg obiecuje w naszym pierwszym czytaniu, aby zapewnić swojemu ludowi! Obraz obfitego jedzenia i wybornych win jest tak kuszący, że może prawie odwrócić naszą uwagę od całej reszty. 

Jest jeszcze wiele innych rzeczy: zniszczy śmierć na zawsze, otrze łzy z każdego oblicza, usunie hańbę swego ludu z całej ziemi. Zobacz, jak w każdym przypadku interwencja Boga jest definitywna, kompletna.

Tak samo jest w dzisiejszym Psalmie, który podsumowuje rzeczywistość z naszej perspektywy: „Choćbym chodził ciemną doliną, nie boję się zła, bo ty jesteś u mego boku”.

A jednak wydaje się, że dziś te obrazy straciły swoją atrakcyjność. To tak, jakby goście weselni nie tylko odmawiali przyjścia na ucztę, ale też znęcali się nad posłańcami. Jakże może to być zniechęcające dla wierzących, gdy widzą, że ich liczba spada.

W 1846 r. antyklerykalne dziedzictwo Rewolucji Francuskiej było jeszcze silne. Taki był kontekst objawienia Maryi w La Salette. Czyniąc wyrzuty swemu ludowi, miała nadzieję usunąć ich hańbę; mówiąc o śmierci małych dzieci, miała nadzieję, że zwrócą się z ufnością do Tego, który zniszczył śmierć na zawsze.

Jest ważną rzeczą, jak mówi św. Paweł, wiedzieć, jak żyć w skromnych okolicznościach i z obfitością, patrząc od strony materialnej. Wielu ludziom się to udaje. Ale zupełnie inną rzeczą jest pozbawienie się tego, co Pan nam oferuje. Paweł składa obietnicę w każdym calu tak wspaniałą jak Izajasz: „Mój Bóg w pełni zaopatrzy cię w to, czego potrzebujesz, zgodnie z jego chwalebnym bogactwem w Chrystusie Jezusie”.

To wymaga przede wszystkim jednej rzeczy: szaty weselnej, którą jest wiara. A żywa wiara, którą pragnie obudzić Piękna Pani, pozwoli nam uczynić trzy rzeczy, o które prosi: nawrócić się, dobrze się modlić i przekazać Jej przesłanie.

Nawrócenie obejmuje, ale nie ogranicza się do powrotu do sakramentów. Jeśli pamiętamy siedem grzechów „stolicy”, możemy prosić Pana, aby „oświecił oczy naszych serc”, aby rozeznać, jakie cnoty i zachowania będziemy musieli osobiście pielęgnować i „abyśmy wiedzieli, jaka jest nadzieja, która należy do naszego powołania”.

Print Friendly, PDF & Email

Pedagogia bliskości, zażyłości, empatii…

Święty Łukasz około roku 85 pisze do greckiej wspólnoty z Azji Mniejszej, znajdującej się w trudnej sytuacji, zarówno z powodu czynników wewnętrznych, jak i zewnętrznych. We wspólnocie istniały napięcia, które utrudniały jej życie. Dawni faryzeusze chcieli narzucać prawo Mojżeszowe (Dz 15,1), inni pragnęli wierniej naśladować przykład Jana Chrzciciela i nie słyszeli nawet o Duchu Świętym (Dz 19,1–6), jeszcze inni określali siebie jako uczniów Piotra albo Pawła, albo Apollosa, albo Chrystusa (1Kor 1,12). Z kolei na zewnątrz przybierało na sile prześladowanie ze strony Cesarstwa Rzymskiego, którego ideologia wywierała coraz mocniejszy i głębszy wpływ.

W tym kontekście św. Łukaszowi przyświecają dwa cele. Z jednej strony pisze, aby ukierunkować i utwierdzić w wierze swoich adresatów, a z drugiej – pragnie umocnić ich, aby byli nie tylko uczniami Zmartwychwstałego, lecz także misjonarzami lub – jak powiedziałby św. Paweł – Jego ambasadorami (por. 2Kor 5,20). Podobnie Piękna Pani z La Salette za pomocą słów skierowanych do Maksymina i Melanii pragnie pokierować, natchnąć odwagą i zarazem umocnić misjonarzy, czy też ambasadorów, swego Syna.

Emaus to opowiadanie, które ukierunkowuje, napełnia odwagą i umacnia naszą wiarę. Opisana scena okazuje się obrazem naszej egzystencji. Nie przypadkiem droga jest w Biblii ulubioną metaforą tego, co ludzkie – istnienia i wędrowania. Emaus mówi do każdego z nas i o każdym z nas. Ponadto Emaus rzuca światło na La Salette. Zmartwychwstały Syn towarzyszy Matce, w tym wypadku Pięknej Pani z La Salette.

Podobnie jak Maryja w La Salette Jezus okazuje się dla dwóch uczniów zarówno interpretatorem, jak i wychowawcą oraz nauczycielem. Odnosząc się do świętych tekstów, Jezus pomaga im zinterpretować i intus-legere (czytać głębiej) teologicznie ostatnie wydarzenia, jakie się rozegrały w Jerozolimie. Piękna Pani również zachęca nas do odczytywania ludzkich losów jako miejsca spotkania z Bogiem.

Podobnie jak Maryja w La Salette Zmartwychwstały okazuje się na drodze do Emaus wychowawcą i nauczycielem. Jak Matka, tak i Syn za pomocą prostych pytań (Łk 24,17.19) stają się promotorami „kultury spotkania”. Jezus dociera do Kleofasa i do drugiego ucznia tam, gdzie się znajdują: w ich rozczarowaniu, zniechęceniu, rezygnacji (por. Łk 24,17).

W przypadku objawienia w La Salette Piękna Pani nie waha się delikatnie zmienić swego zachowania, przechodząc z języka francuskiego na miejscowy dialekt patois. Obojga, Syna i Matkę, stać na bliskość, zażyłość i empatię.

Podobnie jak Maryja w La Salette Zmartwychwstały dostosowuje rytm swojego chodu do kroków uczniów. Jest cierpliwy tak jak Piękna Pani wobec Maksymina i Melanii. Święty Łukasz znacząco podkreśla, że „[…] zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im to, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,27). Inaczej mówiąc, Jezus towarzyszy dwóm uczniom, aby stali się zdolni do przyjęcia za swoją pewnej historii, która dotyka ich bezpośrednio – historii, która nigdy nie przemija.

Podobnie jak Maryja w La Salette Zmartwychwstały spotyka uczniów, aby oni mogli spotkać Jego. Towarzyszenie przeradza się w rozpoznanie. To towarzyszenie Jezusa ich przemienia. Oczy, które początkowo były niezdolne do rozpoznania Go (Łk 24,16), otwierają się i poznają Go przy łamaniu chleba (Łk 24,31). A kiedy nauczyli się rozpoznawać Jezusa, On znika. Teraz, gdy uczniowie potrafią Go zobaczyć – On znika im z oczu.

Trasa Jerozolima–Emaus–Jerozolima jest drogą wyzwolenia i uzdrowienia: od ślepoty do przejrzenia. Obecność Zmartwychwstałego uzdrawia, ponieważ wyzwala. Ale musimy umieć Go rozpoznać na drodze naszego ludzkiego pielgrzymowania.

Jednocześnie opisana przez św. Łukasza scena jest także swoistą magna carta dla wszystkich, którzy uznają się za uczniów-misjonarzy. Kontemplując pedagogię Jezusa, możemy rzeczywiście wydobyć kilka ważnych rysów charakteryzujących nową ewangelizację. To samo trzeba powiedzieć o Pięknej Pani z La Salette: Jej słowa i gesty, podobnie jak słowa i gesty Syna, inspirują nas, wyznaczają nam kierunek i pomagają przeżywać tę ziemską pielgrzymkę jako przynoszący liczne owoce robotnicy nowej ewangelizacji.

Pedagogia Słowa: od łez do radości…

«Czyż serce nie pałało w nas,

kiedy rozmawiał z nami w drodze

i Pisma nam wyjaśniał?» (Łk 24,32)

Naszą nicią przewodnią jest wędrówka dwóch uczniów do Emaus (Łk 24,13–33) oraz wtargnięcie Najświętszej Maryi Panny w życie Maksymina i Melanii na górze La Salette. Z Alp płynie orędzie radości, mimo zawartych w nim przerażających prawd. Jak dwaj uczniowie z Emaus, tak i dwoje wizjonerów doświadcza głębokiej radości po spotkaniu z Piękną Panią. Widać to w ich świadectwie: „Po tym wszystkim (gdy Ona zniknęła) byliśmy bardzo zadowoleni i wróciliśmy, by dalej paść nasze krowy”.

Radość uczniów z Emaus ma swe źródło w uważnym słuchaniu słowa niezwykłego Nieznajomego. Później radość bierze górę w ich życiu, porzucają bezczynność i biegną, aby podzielić się z innymi radością, która ich przepełnia. Z prostych odbiorców stają się także nadawcami, przestają być tylko słuchaczami i zaczynają głosić Zmartwychwstałego, to znaczy prowadzić człowieka do komunii z Boskim Nauczycielem.

Z kolei w słowach płaczącej Pięknej Pani można wyczytać taką ważną treść: „Jeśli mój lud nie zechce się poddać […]. Jeśli się nawrócą…”. Wszystko ma sens w podporządkowaniu się słowu. Na tym polega głęboka radość, jakiej Maryja doświadcza, gdy odpowiada: „Tak” na zapowiedź anioła. Tym właśnie jest Magnificat, ponieważ pokazuje serce kogoś, kto podporządkował się Słowu.

Podobnie jak z Emaus, tak też z doświadczenia La Salette rodzi się pewna duchowość, to znaczy właściwy sposób chodzenia za Jezusem Chrystusem pod przewodnictwem Maryi w ekonomii zbawienia, ponieważ od samego początku Ona domaga się od nas, abyśmy byli posłuszni Jej Synowi (zrób to, co On ci powie).

Co wyróżnia duchowość La Salette–Emaus? Wychodząc od opisu ewangelisty Łukasza (Łk 24,13–35) i od treści orędzia z La Salette, odkrywamy pewne paralelne elementy, które mogą być częścią tej duchowości: pójście w stronę drugiego człowieka; zbliżenie się do niego w taki sposób, jak to czynił Zmartwychwstały; oświecanie własnego życia słowem Boga; wchodzenie do serca, które się otwiera; dzielenie się; rewizja własnego życia w świetle wiary; bycie uczniem Chrystusa oznaczające bycie misjonarzem.

Pedagogia, która prowadzi do nieba…

Objawienie Maryi ma trzy etapy: w postawie siedzącej z twarzą ukrytą w dłoniach, w postawie stojącej i rozmowie z dziećmi, a przede wszystkim w ostatniej części, kiedy Piękna Pani wspina się krętym szlakiem na szczyt wzniesienia i przekazuje ostatnie słowa. Maryja w żaden sposób nie sugeruje dzieciom, jak mają się zachować po Jej odejściu. Nie mówi im, żeby udały się do któregoś z przysiółków wioski La Salette. Nie prosi ich także o to, aby poszły do proboszcza ani nie poleca, by opowiedziały o spotkaniu biskupowi diecezji Grenoble. Nie. Ona tylko wstępuje na wzniesienie, a dzieci za Nią podążają w bliskiej odległości. Słowa: „ogłoście to całemu memu ludowi” – wypowiedziane dwukrotnie na koniec spotkania z Melanią i Maksyminem – nie oznaczają tylko przekazania orędzia innym, ale także zachęcają do naśladowania Jej zachowania. Do zauważenia przebytej przez Nią drogi „w górę” w postawie ludzi, którzy są głęboko przekonani w sercu i na duszy, że posiadają godność i tożsamość dziedziców i mieszkańców nieba.

Na ziemi istnieje tylko jeden cel do osiągnięcia, kiedy nastąpi koniec czasu: niebo. Maryja z La Salette wskazuje przez swoje podążanie i końcowe spojrzenie ku niebu, co jest tym celem. Droga prowadzi pod górę i do tego jest kręta – tak jak życie na ziemi po grzechu pierworodnym. Ale jest z nami Jej Syn, Jezus Chrystus, który nie będzie szczędził sił, aby nam to życie wyjaśniać i tłumaczyć w nowym świetle Ewangelii przez swoje słowa i wydarzenie Jego śmierci i zmartwychwstania.

Idźmy więc z Nią – z Tą, która wstępuje w czasie objawienia w La Salette na wzniesienie, z krzyżem Jezusa Chrystusa na piersi, a potem rozpływa się w powietrzu, wzniesiona ku górze – pewni tego, że łaska zawsze zostanie nam dana przez Jej Syna. On ma wszystkie środki do osiągnięcia naszego zbawienia w niebie. Nieustannie i ze zrozumieniem wypowiadajmy te słowa w każdej sprawowanej na ziemi Eucharystii, gdy zwracamy się do Jezusa Chrystusa: „i oczekujemy Twego [drugiego] przyjścia w chwale”, abyśmy w dniu sądu podczas paruzji zostali usprawiedliwieni przez Niego na życie wieczne. Uczniowie Chrystusa nigdy nie zatrzymują się w drodze, po której kroczą w czasie życia ziemskiego. Oni zawsze wstępują do nieba. Nieustannie.

Flavio Gilio, MS

Eusébio Kangupe, MS

Karol Porczak, MS

Print Friendly, PDF & Email

Rok Maryjny

19 września 2020 roku rozpocznie się Rok Maryjny. Zgromadzenie Misjonarzy Matki Bożej z La Salette oraz wierni świeccy, którym bliskie jest orędzie Pięknej Pani z La Salette będą przygotowywać się do obchodów 175 rocznicy zjawienia Matki Bożej w La Salette (19.09.2021).

(Więcej informacji w liście Księdza Generała na 19 września 2020 roku. W załączniku…)

Print Friendly, PDF & Email
Strona 16 z 17

Kalendarz

« Maj 2025 »
Pn Wt Śr Czw Pt Sb Nie
      1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31  
Początek strony