Pan, nasz Bóg

(Trzecia Niedziela Wielkiego Postu, Rok B: Wj 20,1–17; 1Kor 1,22–25; J 2,13-25)

Czy pamiętasz, co Bóg powiedział, gdy Mojżesz zapytał Go o Jego imię? Pan odpowiedział kategorycznie: „Jestem, który Jestem” i polecił Mojżeszowi, aby powiedział ludowi: „JA JESTEM posłał mnie do was”.

Dziś czytamy: „Ja jestem Pan, Bóg twój (…). Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym”. Może zaskoczy was fakt, iż w hebrajskim oryginale czasownik jestem nie występuje w tym miejscu. Ale nasza gramatyka tego wymaga, więc tłumacz wprowadza ten czasownik do tekstu.

Teoretycznie, w przypadku braku czasownika, ktoś mógłby przetłumaczyć ten tekst jako był, lub będzie, lub jeszcze wiele innych wariantów. Ważną rzeczą jest rozpoznanie Pana jako tego, który jest, który był, który będzie itd.… że On JEST, w najbardziej absolutnym sensie, naszym Bogiem.

Pan jest Bogiem samym w sobie, ale także, z naszej perspektywy, co ważniejsze, jest Bogiem dla nas. „Ja jestem Pan, Bóg twój”. Nasza wiara jest zakorzeniona solidnie w tym pierwszym przykazaniu. Nie wolno nam służyć innym bogom, nie wolno nam czcić żadnych bożków. To jest fundament wszystkich przykazań.

Matka Boża z La Salette mówiła wyraźnie o drugim i trzecim przykazaniu. Jest jednak oczywiste, że naród, który je łamie, odrzuca pierwsze przykazanie. Inne bożki zastąpiły Pana, ich Boga.

W tym świetle, Wielki Post jest doskonałym czasem, aby zastanowić się nad stanem naszej relacji z naszym Bogiem. Jak bardzo byliśmy wierni? Do jakiego stopnia stworzyliśmy innych bożków i oddaliśmy im pokłon?

Czy podzielamy entuzjazm dla prawa Pańskiego, przykazań, nakazów, słowa, wyroków Pańskich, który wyraża dzisiejszy Psalm? Czy są one dla nas cenniejsze niż złoto, słodsze niż miód? Czy raczej są one dla nas przeszkodą i głupstwem, tak trudnym do przyjęcia, jak w czasach św. Pawła była idea ukrzyżowanego Mesjasza?

Psalmista kochał prawo nie jako prawnik, ale dlatego, że było to prawo PANA, którego kochał z całego serca. Podobnie Piękna Pani przypomina nam o przykazaniach z miłości do nas i do swojego Syna.

Ona pokazuje nam, że jeśli pragniemy miłosnej relacji z Bogiem i gdy oddajemy cześć tylko (poddajemy się) tylko Jemu, to wszystko inne będzie tego następstwem.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

O co w tym wszystkim chodzi?

(Druga Niedziela Wielkiego Postu, Rok B: Rdz 22,1–2.9–13.15–18; Rz 8,31b–34; Mk 9,2-10)

Dzisiejszy refren powtarzanego pomiędzy czytaniami jest zaczerpnięty z Psalmu 116. Jest to modlitwa dziękczynna po przeżytym kryzysie. Jak większość psalmów, odnosi się do naszych własnych doświadczeń. Któż z nas nie wypowiedział kiedyś: „jak wielkie jest moje nieszczęście”?

Matka Boża objawiła się w La Salette nie tylko z powodu grzechów swojego ludu. Była świadoma także ich nieszczęść: zniszczonych plonów, głodu, śmierci dzieci. Zapewniła ich o swojej nieustannej modlitwie za nich.

W chwilach próby powinny nas pocieszać słowa św. Pawła z drugiego czytania: „Jeżeli Bóg jest za nami, któż przeciwko nam?”. Przypomina on nam również, że Chrystus Jezus umarł i zmartwychwstał, i wstawia się za nami.

Z kolei pierwsze czytanie jest niepokojące. „Bóg wystawił Abrahama na próbę”, każąc mu złożyć w ofierze swego ukochanego syna! Naturalnie zastanawiamy się, dlaczego Bóg miałby prosić o coś takiego. Ale na końcu tej historii mówi przez swojego anioła: „teraz poznałem, że boisz się Boga”, a obietnica błogosławieństwa zostaje dobitnie odnowiona.

Co to wszystko ma wspólnego z ewangelicznym opowiadaniem o Przemienieniu? Specjalna prefacja na Drugą Niedzielę Wielkiego Postu wskazuje na ten związek. „Po tym, jak powiedział uczniom o swojej nadchodzącej śmierci, na świętej górze ukazał im swoją chwałę, aby pokazać (…), że męka prowadzi do chwały zmartwychwstania”.

Rzeczywiście, w Ewangelii Mateusza, Marka i Łukasza, tuż przed Przemienieniem, Jezus, umiłowany Syn Boży, przepowiada swoją mękę, a następnie dodaje: „Kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”.

Podobnie jak męka Chrystusa, każde cierpienie może prowadzić do chwały. Abraham osiągnął swój najwyższy moment chwały w gotowości do złożenia w ofierze swojego syna, jeśli taka była wola Boża. Stał się on wzorem dla nas wszystkich. Ale my znamy naszą słabość i wolelibyśmy nie być poddanymi próbie.

Maryja przyszła otoczona światłem, aby przypomnieć nam, że chociaż wszyscy czasami możemy czuć, iż przechodzimy przez naszą własną mękę, możemy pozostać pełni wiary, a wtedy będziemy świadkami chwały zmartwychwstania i zbierzemy żniwo obietnic Bożych oraz obietnic, które Piękna Pani sama złożyła w La Salette.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Pamiętaj i powróć

(Pierwsza Niedziela Wielkiego Postu, Rok B: Rdz 9,8–15; 1P 3,18–22; Mk 1,12-15)

Przymierzu Boga z Noem towarzyszył znak tęczy. Wyraźnym celem tego znaku było „przypominanie” Bogu o obietnicy: „Nie będzie już nigdy wód potopu niszczącego ziemię”.

Zwykłe znaki wskazują nam kierunek czegoś, co jest przed nami. Tęcza, jak i inne znaki przymierza, czynią coś przeciwnego. Mówią nam, abyśmy spojrzeli wstecz, abyśmy pamiętali, co Bóg uczynił dla swojego ludu, a zwłaszcza dlaczego to uczynił.

W La Salette chodzi o nawrócenie, pokutę i pojednanie. Ci, których Piękna Pani nazywa „moim ludem”, zapomnieli o swojej relacji przymierza z Jej Synem, który wzywał ludzi tamtych czasów do pokuty i wiary w Ewangelię. Jej przesłanie jest podobne: opamiętajcie się i powróćcie.

Nie dziwi więc, że w sposób szczególny mówiła o niedzielnej Mszy św. „W tym bowiem dniu wierni powinni schodzić się razem dla słuchania słowa Bożego i uczestniczenia w Eucharystii, aby tak wspominać Mękę, Zmartwychwstanie i chwałę Pana Jezusa i składać dziękczynienie Bogu” (Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej, nr 106).

W każdej celebracji Eucharystii słyszymy słowa Jezusa: „To czyńcie na moją pamiątkę”. W dzisiejszym Psalmie modlimy się: „tylko o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu”. Nie chodzi tu tylko o spojrzenie wstecz. Jak w przypadku wszystkich znaków przymierza, celem jest pozwolić Panu odnowić w nas swoją obecność i działanie, abyśmy mogli iść naprzód z nową siłą i odwagą.

Wielki Post jest okazją do rozpoznania, do jakiego stopnia odeszliśmy od naszego pierwszego zapału, abyśmy mogli powrócić do wiernej relacji przymierza w przyszłości. To jest właśnie „dobre sumienie”, o którym pisze św. Piotr w drugim czytaniu.

Zarówno tęcza, jak i La Salette (zwłaszcza krzyż, który nosi na sobie Maryja) służą jako przypomnienie wierności Boga. Obydwa znaki są cudami światła i nadziei. Bóg już nigdy więcej nie zniszczy wszystkich śmiertelników potopem, a Maryja, jeśli posłuchamy Jej słów, już nigdy nie będzie płakać na myśl o tym, że ma opuścić ramię swojego Syna.

Jeśli w ciągu tych czterdziestu dni będziemy pamiętać i powracać, być może uda nam się pokazać innym drogę powrotną.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Przejęty współczuciem

(6 Niedziela zwykła, Rok B: Kpł 13,1-2.45-46; 1Kor 10,31–11,1; Mk 1,40-45)

Święty Paweł, w drugim czytaniu, opisuje swoją posługę mówiąc: „szukając nie własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni”.

Jest to dokładnie taki sam przykład, jaki dał Jezus w Ewangelii. Uzdrowił trędowatego, ale nie po to, by zwrócić na siebie uwagę. Gdyby poszukiwał rozgłosu, nie prosiłby tego człowieka, aby nikomu o tym nie mówił i dlaczego Marek wspominałby o niedogodnościach, jakie spotkały Jezusa, gdy Jego sława zaczęła się rozprzestrzeniać?

Jezus działał, ponieważ był poruszony litością. Przed Nim klęczał człowiek, który nie tylko był chory, ale którego Prawo Boże zobowiązywało do samoizolacji, do praktykowania dystansu społecznego i do zakrywania ust.

Poruszona litością, Matka Jezusa przybyła z płaczem na La Salette. Nie prosiła o nic dla siebie. Była zatroskana o innych: Jej lud i Jej Syna.

Możemy zadać sobie pytanie: „Kiedy ostatni raz odczuwałem litość?”. Bez wątpienia znajdziemy wiele przykładów, wśród rodziny i przyjaciół, lub z doniesień wiadomości o katastrofach i tragediach wszelkiego rodzaju. Istnieją formy uprzedzenia w stosunku do innych z powodu różnic społecznych, religijnych, a nawet politycznych. Okazji do okazywania współczucia jest wiele.

Następne pytanie jest trudniejsze. „Poruszony litością, jak postąpiłem?”. Być może pytanie to wydaje się niesprawiedliwe. Przecież Jezus i Maryja byli w stanie interweniować w sposób nadprzyrodzony.

Misjonarze z La Salette są oczywiście gotowi udzielać sakramentu pojednania. Czynią to z radością, a sanktuaria Maryi z La Salette są niejako „wyspecjalizowane” w tym, że spowiednicy są zawsze gotowi i dostępni.

Grzech jest bowiem chorobą, na której opiera się tak wiele zła w dzisiejszym świecie. Dzisiejszy Psalm daje wielką nadzieję: „Grzech wyznałem Tobie i nie skryłem mej winy. Rzekłem: «Wyznaję mą nieprawość Panu», a Ty darowałeś niegodziwość mego grzechu”.

Kapłan czy nie, każdy z nas może coś zrobić. Większość z nas spontanicznie zareaguje, aby pocieszyć kogoś, kogo znamy, kto doznał wielkiej straty. Oddani sprawie pojednania, jesteśmy zdeterminowani, by nigdy nie być przyczyną porażki drugiego człowieka.

Jezus nie okazał wahania przed prośbą trędowatego. „Ja to uczynię”. Jak Jezus, jak Maryja, zróbmy to wszystko, co w naszej mocy.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Godne i sprawiedliwe

(5 Niedziela zwykła, Rok B: Hi 7,1-4.6-7; 1 Kor 9,16-19.22-23; Mk 1,29-39)

W prefacji, która poprzedza Modlitwę Eucharystyczną podczas Mszy św., mówimy, że „zawsze i wszędzie, godne i sprawiedliwe,” jest wychwalanie Pana naszego Boga za błogosławieństwa przywoływane w liturgii tego dnia.

Zawsze. Wszędzie. Wydaje się, że zakłada to życie w ciągłym świętowaniu. Jednak Hiob, prawdziwy człowiek Boży, mówi: „ponownie oko me szczęścia nie zazna”. To smutne, że znalazł się w takim stanie, ale ważne jest, abyśmy wiedzieli i zaakceptowali, iż wierzący mogą spotkać się ze złymi dniami, złymi tygodniami, miesiącami, a nawet latami.

Być może pamiętacie, że sytuacja Hioba była skutkiem „zakładu”. Bóg chwalił sprawiedliwość Hioba, ale szatan odpowiedział: „Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył” (Hi 1,11). Więc Bóg pozwolił, by szatan dręczył Hioba. I chociaż Hiob głośno i długo narzekał na swoje cierpienia, czytamy: „W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył i nie przypisał Bogu nieprawości (Hi 1,22).

W wielu częściach Francji w 1846 roku ludność cierpiała z powodu poważnych trudności. W mowie używano imienia Jezusa, lecz nie z modlitewnym szacunkiem, co byłoby godne i sprawiedliwe, ale wyrażając swój gniew, jak wskazała to Maryja w La Salette.

Tak jak w przypadku Hioba, są chwile, gdy mamy o wiele więcej pytań niż odpowiedzi dotyczących naszych własnych problemów i problemów innych osób. Szczególnie niepokojące jest widzieć chrześcijan, zmagających się z lękiem, zwątpieniem, stresem itp., czasami porzucających wiarę, odwracających się od Boga w czasie, gdy najbardziej Go potrzebują. Wezwanie do nawrócenia, które przynosi Piękna Pani, jest właśnie skierowane do takich osób.

Św. Paweł pisze: „świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku”. Głosił Ewangelię z miłości do Chrystusa; z miłości do innych stał się „wszystkim dla wszystkich”. Jezus czynił wszystko, aby Jego nauczanie i uzdrawiające działanie oparte na modlitwie, dotarło do jak największej liczby osób.

Maryja w La Salette prosi nas, aby głosić jej orędzie. To jest nasze pilne zadanie. W chwilach naszych własnych trudności, z głową pochyloną, jeśli to konieczne, i pokorną jak pył, jest godne i sprawiedliwe, aby znosić wszystko dla Ewangelii i dla naszego bliźniego, w nadziei, że to pomoże wszystkim rozpoznać uzdrawiającą obecność Jezusa.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

„Wiem, kto jesteś!”

(4 Niedziela zwykła, Rok B: Pwt 18,15-20; 1 Kor 7,32-35; Mk 1,21-28)

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy o ludziach, którzy byli zdumieni, ponieważ Jezus „uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie”. Jednak jeden z obecnych synagodze nie był zdziwiony, ale przerażony. Opętany przez ducha nieczystego był jedynym, który rozpoznał Jezusa i zawołał: „Wiem, kto jesteś!” Jezus zrobił wtedy dokładnie to, czego najbardziej obawiał się demon, wypędził go.

Duch nieczysty znał go, podczas gdy ci, którzy powinni byli go znać, nie poznali go. W La Salette, Piękna Pani widziała, że Jej lud, sądząc po ich zachowaniu, nie znał już Jej Syna. Używając słów dzisiejszego psalmu powiemy, że zatwardzili swoje serca i zamknęli uszy na Jego głos.

La Salette jest więc prorocze. Podczas gdy wygląd i sposób działania Maryi bardzo różni się od tego, jak zwykle wyobrażamy sobie proroków, Jej przesłanie, podobnie jak proroków, zawiera napomnienia, obietnice i ostrzeżenia.

Bóg powiedział Mojżeszowi, że wskrzesi innego proroka, takiego jak on, spośród ludu. „Włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę”. Dotrzymał tej obietnicy, przez wiele pokoleń.

Podczas chrztu, każdy z nas otrzymał udział w prorockiej godności Chrystusa. Ta odpowiedzialność może wydawać się nam zbyt duża. Modlimy się więc: „Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad twym sługą, wybaw mnie w swoim miłosierdziu. Panie, skoro Cię wzywam, niech nie doznam zawodu” (Antyfona na komunię).

Diabeł nazywa Jezusa „Świętym Boga” i zadrżał. Chrześcijanie nazywają Jezusa tym samym imieniem i zbliżają się do Niego. Psalm 95 wyraża tę postawę w słowach: Przyjdźcie, uwielbiajmy Go, padając na twarze, klęknijmy przed Panem, który nas stworzył. Albowiem On jest naszym Bogiem, a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku”.

Nasze oddawanie czci Bogu i nasz wypełniony wiarą sposób życia są z natury prorocze, zwracając uwagę na obecność i działanie Boga w naszym świecie. Innymi słowy, ci którzy znajdują wokół nas, powinni móc o nas powiedzieć: „Wiem, kim jesteś - uczniem Jezusa Chrystusa”.

Niektórzy mogą nawet rozpoznać w nas pewną cechę i starać się zrozumieć, czym ona jest lub jeszcze lepiej, szukać sposobu, w jaki mogliby ją zdobyć dla siebie.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Nowa pieśń

(3 Niedziela zwykła, Rok B: Jon 3,1-5.10; 1 Kor 7,29-31; Mk 1,14-20)

Zaczynamy tę refleksję od dzisiejszej antyfony na wejście: „Śpiewajcie Panu pieśń nową, śpiewaj Panu, ziemio cała” (Ps 96,1). Pozwala nam ona odczytać wydarzenie z La Salette.

Dzisiejsze czytania opowiadają o niezwykłych przemianach. Niniwa odpowiada na upomnienie głoszone przez Jonasza. Jezus mówi: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże”. Czterech rybaków porzuciło swoje sieci, by pójść za Nim. Paweł mówi nam: „Przemija bowiem postać tego świata”.

Objawienie w La Salette zmieniło także życie nie tylko Melanii i Maksyminowi, ale i tysiącom innych osób, aż do naszych czasów.

Zaproszenie do zaśpiewania nowej pieśni mówi nam nie tylko o zmianie samej w sobie, jak gdyby to była tylko nowość. Nowa pieśń pojawia się zawsze w kontekście radości i świętowania. Wydarzyło się coś wspaniałego - jak nawrócenie czy pojednanie - z intensywnymi nowymi uczuciami szukającymi nowego sposobu wyrazu.

Istnieje wiele pieśni w różnych językach na cześć Matki Bożej z La Salette. Jest jednak jedna, która jest ściśle związana z sanktuarium na Świętej Górze we Francji. Nie wspomina ona o objawieniu i orędziu. Jest to raczej poetyckie tłumaczenie modlitwy Anioł Pański, wraz ze skomponowaną muzyką i śpiewane na zakończenie procesji z pochodniami każdego wieczoru.

Ten śpiew znany jest jako Anioł Pański z La Salette, a pielgrzymi znają go na pamięć. Jest to w pewnym sensie ich nowa pieśń, odnawiająca ich miłość do Pięknej Pani za każdym razem, gdy ją śpiewają. Taka nowa pieśń pomaga wyprzeć stare, negatywne nawyki i myśli, które często ponownie próbują przeniknąć do naszego życia.

Dzisiejszy Psalm zawiera wspaniałą modlitwę: „Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń”. Musimy postawić nasze stopy na twardym gruncie Bożej prawdy, która nas prowadzi, a która nigdy się nie zestarzeje.

Nowa pieśń, że tak powiem, działa w dwóch kierunkach. Rozważcie ten wspaniały tekst z Księgi Proroka Sofoniasza: „Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie. Mocarz, który zbawia, uniesie się weselem nad tobą, odnowi cię swoją miłością, wzniesie okrzyk radości” (3,17).

Nasza nowa pieśń należy do Boga, a Jego pieśń jest naszą!

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Tytuły

(2 Niedziela zwykła, Rok B: 1 Sm 3,3b-10.19; 1 Kor 6,13c-15a.17-20; J 1,35-42)

Posiadasz jakiś tytuł? Misjonarze Matki Bożej z La Salette dodają MS po nazwisku, a Siostry Matki Bożej z La Salette dodają: SNDS. Niektórzy z Was, nasi czytelnicy, na pewno posiadają tytuły akademickie lub noszą etykietę z imieniem i nazwiskiem, która podaje także rolę i status w miejscu pracy.

W Biblii, imiona często służą temu celowi. Jezus mówi do Szymona: „Będziesz nazywać się Kefas”, co oznacza Piotr i określa jego rolę, jego powołanie. Byłoby interesujące dowiedzieć się, jakie imię Jezus mógłby nadać każdemu z nas. Jedno jest pewne: byłoby to zarówno błogosławieństwem, jak i zadaniem.

Weźmy na przykład proste imię ucznia. Piękną rzeczą jest naśladować Chrystusa, ale wtedy nasze życie staje się refrenem dzisiejszego Psalmu: „Oto jestem, Panie, przychodzę, aby wypełniać Twoją wolę”.

Do takiego poddania wzywa nas Piękna Pani na samym początku swojej rozmowy z dziećmi.

Czasami nie słyszymy tego wezwania lub, jak Samuel, nie rozumiemy skąd ono pochodzi. Być może trzeba będzie powtórzyć kilka razy. Inna osoba, jak Heli, może pomóc nam zrozumieć to, co się dzieje.

Jeśli zaakceptujemy któryś z dwóch tytułów, którymi Maryja zwraca się do nas w La Salette: „moje dzieci” oraz „mój lud”, to z uzasadnionych powodów można oczekiwać od nas, że będziemy czcić Ją, żyjąc odpowiednio i wypełniając wielką misję, którą nam powierzyła.

Święty Paweł proponuje dwa mniej oczywiste imiona dla wierzących: „świątynia Ducha Świętego” i „za wielką cenę zostaliście nabyci”. Tworzy on w ren sposób związek z kodeksem moralnym, który odróżnia chrześcijan od reszty korynckiego społeczeństwa.

Kiedy już rozpoznamy i przyjmiemy nasze powołanie, jest ono stale odsłaniane. Apostoł Andrzej powiedział do Szymona: „Znaleźliśmy Mesjasza!” Prawda tego stwierdzenia rozbrzmiewała w ich sercach i umysłach przez resztę ich dni.

Dla nas jest to szczególnie prawdziwe w przypadku Eucharystii. W liturgii słowa mówimy w naszych sercach: „mów, Panie, bo sługa Twój sługa słucha”. Przy ołtarzu pamiętamy o wielkiej cenie, jaką zapłacił Jezus, aby nas zbawić. W jakim innym miejscu możemy być bardziej świadomi tego, że jesteśmy zbudowani jako świątynia Ducha Świętego? Tam czerpiemy siłę, której potrzebujemy, by żyć naszym chrześcijańskim imieniem i tytułem.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Świadectwo

(Święto Chrztu Pańskiego: Iz 55,1-11; 1 J 5,1-9; Mk 1,7-11)

W dzisiejszej Ewangelii są trzy osoby, które składają świadectwo o Jezusie. Pierwszy z nich to Jan Chrzciciel, który zapowiada Jego przyjście.

Pozostali dwaj świadkowie, w kolejności pojawienia się, to Duch Święty w postaci widzialnej gołębicy, oraz niewidzialny Bóg Ojciec, ale którego głos jest słyszalny. Na samym początku publicznej działalności Jezusa, zapowiadają to, co ma nastąpić. Święty Jan podsumowuje to w naszym drugim czytaniu: „Duch daje świadectwo, bo duch jest prawdą… jest to świadectwo Boga, które dał o swoim Synu”.

Dawnie świadectwa o Chrystusie jest powołaniem całego Kościoła. Dawanie świadectwa jest zawarte w słowach Pisma Świętego i w nauczaniu Kościoła.

Ale jak widzimy w całej Ewangelii, Ojciec i Duch potwierdzają osobę Jezusa i Jego posługę również poprzez swoją moc i obecność. W ten sposób wypełnia się powiedzenie z dzisiejszego pierwszego czytania: „podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, (…) tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”.

W La Salette ważne jest przesłanie Pięknej Pani, jej świadectwo to coś więcej aniżeli tylko słowa. Jest tam światło, krzyż, łańcuchy i róże, jest wymowa łez.

Bez wątpienia istnieje różnica między mówieniem prawdy a życiem nią. Nie ma wątpliwości, że mieszkańcy okolic La Salette byli przyzwyczajeni do używania religijnych słów, takich jak na przykład „dzięki Bogu”, ale nie przekładało się to na sposób ich życia. Przynajmniej nie w taki sposób, jak wskazała na to Maryja, to znaczy, nie uczestniczyli oni w wielkim dziękczynieniu, jakim jest Eucharystia.

Życie ochrzczonych nie jest oczywiście czysto sakramentalne. Cały nasz sposób życia powinien ukazywać autentyczność naszej wiary. Podczas chrztu świętego otrzymaliśmy białą szatę, więc również my powinniśmy być zawsze odziani w wiarę, nadzieję i miłość, żyjąc według błogosławieństw.

To nie znaczy, że słowa są nieważne. Nie możemy myśleć o La Salette bez uwzględnienia czułego zaproszenia Maryi, Jej słów i Jej końcowego wezwania do „przekazania Jej orędzia całemu ludowi”. Jest również możliwe, że nasze słowa mogą pomóc innym zrozumieć nasz sposób życia, ponieważ w ten sposób realizujemy naszą misję w Kościele.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Ich historia, nasza historia

(Uroczystość Objawienia Pańskiego: Iz 60,1-6; Ef 3,2-6; Mt 2,1-12)

Historia opowiadająca o Mędrcach jest jedną z najbardziej znanych narracji ewangelicznych. Nigdy nie przestaje nas oczarowywać, ale także skłania do osobistej refleksji.

Patrząc na swoją przeszłość, czy pamiętasz, kto lub co było twoją gwiazdą betlejemską, prowadzącą Cię do Jezusa? Wielu znanych chrześcijan opisało okoliczności swojego nawrócenia. Wszyscy oni mówią o kluczowym doświadczeniu lub znaczącym spotkaniu. Przyłączcie się do tej rozmowy. Zadaj sobie pytanie: Kto, co, kiedy, gdzie, jak?

Kiedy Mędrcy przybyli do Jerozolimy, stracili z oczu gwiazdę i musieli polegać na wskazówkach uczonych w Piśmie. Potem „gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, postępowała przed nimi… Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali”. Spróbuj ponownie doświadczyć własnej radości w odnalezieniu swojej wiary w Jezusa Chrystusa.

Nasza radość byłaby jeszcze większa, gdyby wszyscy wokół nas nią się dzielili. Trudno nam zrozumieć, dlaczego niektórzy z naszych bliskich nigdy nie doświadczyli głębokiej wiary. W kontekście zjawienia w La Salette, możemy odkryć nasze największe wyzwanie, jakim jest „przekazanie wiadomości”, przekazanie wiary.

Mędrcy, padając u stóp dziecka złożyli mu hołd. W naszym przypadku może to oznaczać początkowe poczucie winy za popełnione grzechy, wdzięczność za zignorowane natchnienia lub zastanawianie się: „dlaczego ja”?

Wtedy „otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę”. Jakie skarby przyniosłeś, jakie dary Mu zaoferowałeś?

Odpowiadając na to pytanie, weź pod uwagę modlitwę z ofiarowania podczas mszy św.: „Błogosławiony jesteś, Panie Boże Wszechświata, bo dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb, Tobie go przynosimy…”.

Paweł pisze do Efezjan o „udzieleniu przez Boga łaski danej dla was”. Jesteśmy szafarzami, a nie właścicielami naszych darów; zostały nam one powierzone do tego, aby nimi służyć.

Pan pomoże nam rozeznać, które z naszych darów najlepiej spełnią Jego wolę. Czy można myśleć, że nasz charyzmat saletyński nie jest jednym z nich?

On również da nam pragnienie, być może nawet potrzebę, aby służyć swojemu ludowi poprzez czyny i modlitwę.

Wayne Vanasse, ks. René Butler MS

Strona 3 z 5
Początek strony